Forum www.lawinasquot.fora.pl Strona Główna
FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy
Profil    Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości    Rejestracja    Zaloguj
Alchemiczne bractwo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lawinasquot.fora.pl Strona Główna -> PROZATORIUM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mkay
Gość





PostWysłany: Pią 17:54, 14 Sie 2009    Temat postu: Alchemiczne bractwo

„Sztuka wymaga całego człowieka" Hoghelande




- Czymże jest człowiek bez kontaktu z drugim człowiekiem? Co kieruje zachowaniem i czynami człowieka? Gdzie jest granica ludzkiej moralności?
Tymi słowy rozpoczął swój cotygodniowy wykład w kawiarni „Ares” lokalny nauczyciel filozofii oraz etyki. Siedziałem w pobliżu wykładowcy. Z ciekawością słuchałem słów nauczyciela filozofa. W całej sali widać było zaciekawienie jakie wzbudzał. Przy moim stoliku znajdowało się wolne miejsce. Zamiast lamp świeciły świece. Poprawiły nastrój, przy zachodzącym słońcu. W trakcie wykładu na temat dotyczący granicy ludzkiej moralności znana lokalna dziennikarka spóźniona parę minut usiadła przy moim stoliku. Kelnerka krzątała się przyjmując nowe zamówienia. Spostrzegłem, że piękna kobieta przysiadła się do mnie. Co jakiś czas zapisywała sentencje i wypowiedzi gościa. Z uważnością rozejrzałem się. Nic ciekawego nie zobaczyłem
- Czego pani się napije? Kawy, czy mocnej herbaty? – zapytałem.
- Herbatę z „prądem” poproszę – usłyszałem reporterki piękny i sympatyczny głos.
Po paru chwilach patrzyłem na reporterkę. Zastanawiałem się co w takiej kawiarni robi taka piękna i samotna kobieta jak ona. Miałem pustkę w głowie.
- Co skłoniło panią do przyjścia do tej kawiarni? – po raz wtóry zapytałem.
- Lokalny etyk i filozof. Jego wykłady są ciekawe… – po krótkim namyśle dodała –… oraz wypowiadania się w klarowny i prosty sposób.
Nie mam pojęcia czemu rozpocząłem rozmowę. Przez chwilę poczułem jakbym moją rozmówczynie znał ładnych parę lat. To uczucie po raz pierwszy poczułem od kilkudziesięciu lat. Ostatni raz to uczucie doznałem podczas poznania mojej żony w 1900 roku, a dziś mamy 1995. Urodziłem się na początku XIX wieku, kiedy mój mistrz Saint Germain przebywał na dworze Francji. Do tej pory udawało mi się zachować wygląd osoby mającej trzydzieści lat. Postanowiłem, że postaram się umówić z piękną kobietą, zajmującą się dziennikarstwem. Podczas dalszej rozmowy zaproponowałem jej spotkanie niedaleko miejsca jej pracy oraz zobowiązałem się do odprowadzenia jej prosto do domu. Od pierwszego wejrzenia spodobała mi się. Po skończonym wykładzie wraz z Angelą udaliśmy się w kierunku jej domu. W trakcie spaceru rozpoczęła się rozmowa, dotyczyła ona wykładu, Angeli. Kiedy padały pytania dotyczące mnie, odpowiadałem jej, że wszystko przyjdzie z czasem. Pożaliła mi się, że za może stracić pracę oraz dom swój. Wynikało to z jej problemami finansowych. Po namyśle zaproponowałem, że może jak będzie chciała to mogłaby u mnie zamieszkać. Kiedy odprowadziłem ją pod dom, powiedziała:
- Daj mi 15 minut, zaraz wracam.
- Nie ma sprawy. – odparłem – nie śpiesz się.
Po tych słowach uśmiech zagościł na mojej twarzy. Angel wzięła wszystkie swoje rzeczy codziennego użytku. Kiedy wyszła przed klatkę, wziąłem jej torbę. Powiedziała:
- Tylko tyle zdołałam wynieść. – zamyślona dodała – Co ja zrobię z resztą swoich rzeczy? Gdzie po nocy znajdę transport?
- Czy mogę spojrzeć na resztę Twoich rzeczy? – dodałem zaciekawiony – Może znajdę sposób na transport Twoich rzeczy.
Chwilę trwała jeszcze rozmowa. Po niej pokazała mi swoją kawalerkę. Spytałem się jej, jakie rzeczy chce wziąć. Poleciłem jej aby umieściła w jednym miejscu oraz aby się odsunęła aż pod ścianę. Z swej kieszeni spodni wyciągnąłem kredę i namalowałem koło, w którym były trzy trójkąty. Wypowiedziałem: „Renkinjutsu”. Po tych słowach przygotowane rzeczy nagle przeniosły się do mojego mieszkania. W ramach tej „przeprowadzki” musiałem coś poświęcić. Podstawowa zasada alchemii mówiła: „żeby coś zyskać, trzeba coś poświęcić, coś o podobnej wartości”. Angeli spadła szczęka oraz upadła na podłogę z wrażenia. Nie wierzyła własnych oczom. Parę minut w takim stanie była. Po kwadransie doszła do siebie mówiąc:
- Co dokładnie się stało? – mówiła nie dowierzanie – Jak to możliwe?
- Skorzystałem z alchemii – odpowiedziałem – O wielu rzeczach nie masz pojęcia.
Uśmiechnąłem się. Poprosiłem o herbatę. W trakcie picia herbaty powiedziałem to co mogłem. Nie wierzyła w to co jej opowiadałem. Wstałem i podszedłem pod okno. Uczucie ostrożności i ciekawości mieszało się. Intuicja podpowiadała mi, że coś tego wieczoru się jeszcze stanie, może dobrego, może złego. Około piętnastu metrów od klatki schodowej zobaczyłem ledwo widoczne dwa cienie ludzi, którzy czekali na mnie. Myśl jedna przychodziła do głowy: „Stanowi Alchemicy”. Słyszałem trochę o nich, ale nie podejrzewałem, że naprawdę oni istnieją. Nie spodziewałem się, że doczekam się tej godziny.
- Widzisz, te dwa cienie tam? – zapytałem, wskazując miejsce.
- Nie widzę nic nadzwyczajnego. – odparła Angela ciągnąc dalej – A powinnam cos widzieć?
- Stoi dwóch ludzi. Słyszałem o nich.
Parę minut trwała rozmowa dotycząca ich. Po rozmowie poprosiłem Angel by poszła ze mną do domu mego. Wychodząc z klatki miałem już tylko jedną myśl: „co chcą „oni” ode mnie?”. Wychodząc z klatki schodowej, Stanowi Alchemicy podeszli do mnie, mówiąc:
- Dolcetto? – rzekł jeden z nich, pokazując mi znak ich instytucji. Znakiem ich był medalik, który był zamieszczony w krzyżu.
- Nie posługuje się tym imieniem. – odpowiadając – nie nazywam się tak. Nazywam się Mustang.
- Musi iść pan nam pomóc. Otrzymaliśmy rozkaz aby się z panem spotkać. Pójdziemy z panem.
Moje zdziwienie było ogromne. Myślałem, że co innego chcą. W drodze do mojego domu powiedzieli co chcieli. Ich prośba dotyczyła dołączenia mojego do ich armii. Nie wyraziłem na to zgody. Nie zamierzam być psem w ich instytucji. Po wyrażeniu swojej opinii alchemicy odeszli. Ucieszyłem się tym, że odeszli. Doszliśmy do mojego domu. Na pierwszy rzut przeciętny dom, to była czysta iluzja. Wpuściłem mojego gościa przodem. W hallu widać było obrazy wielkich uczonych takich jak Galileusza, Kopernika oraz Sędziwoja. Wnętrze mojego domu przypominały trochę muzeum. W piwnicach umieściłem swoją pracownię alchemiczną. Na parterze znajdował się tylko hall oraz schody na piętro oraz do piwnicy jedno pomieszczeni puste, które używałem jako mój magazyn. Na piętrze był salon, kuchnia, sypialnia oraz łazienka. Normalne mieszkanko, które dostałem w spadku. Ten dom jak i ja byliśmy bardzo starzy. Biła już północ. Szybkimi ruchami pościeliłem mojemu gościowi łóżko, pokazałem, gdzie może wziąć prysznic etc. Powiedziałem żeby nie wchodziła do piwnic pod żadnych pozorem. Tym bardziej gdy będzie słyszała płacz dziecka. Ta noc była dla mnie dość ciężka z paru względów. Po pierwsze była to noc, w której stworzyłem pierwszą chimerę, która umiała mówić ludzkim głosem oraz rozumiała go. Po drugie, po raz pierwszy zaprosiłem kobietę od ponad ćwierćwiecza. Dość długo pracowałem nad Leną, tak nazwałem chimerę, która rozumiała mowę ludzi. Przez parę godzin próbowałem ją wykonać. Stworzyłem ją z psa ze schroniska oraz z dziecka sieroty, któremu obiecałem wymarzone życie. Tej nocy była pełnia księżyca. Jedna w miesiącu noc, którą polubiłem. Pełnia i nów księżyca jest czymś pięknym. Czymś co powodowało, że ciałem potrafiły rządzić żądze takie jak chęć czynienia zła czy wzmożona chęć seksualna. Te dwa dni w miesiącu, są wspaniałe. Nad rankiem stworzyłem pierwszą chimerę, rozumiejącą ludzką mowę. Przez uchylone drzwi leciały syknięcia, oznaki radości.
W pokoju Angeli stało już śniadanie z kawą koło jej łóżka. Wchodząc na piętro usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się z rana gości. Otwierając drzwi zobaczyłem swojego ucznia. Nie wyglądał za dobrze, był blady. Coś go wystraszyło. Wyglądał na wystraszonego.
- Mam dla Ciebie bardzo złą wiadomość – powiedział Gilgamesz – Nie mogłem zaczekać z tą informacją. Jest bardzo ważna.
- Wchodź i wejdź na górę. Musimy to umówić.
Wszedł do mieszkania i poczekał chwil parę. Szybko wchodził na górę. Podałem melisę z domieszką miodu lipowego i grzanym winem. Będąc w salonie opowiedziałem Gilgameszowi, że dokonałem pewnego eksperymentu, o jego wyniku oraz o gościu jaki u mnie przebywa. Powiedziałem, że byli u mnie „Stanowi”. Była to organizacja stowarzyszająca ludzi posiadających specyficzne umiejętności. Z rozmowy jasno wynikło, że coś poważnego się szykuje. Coś co zmieni życie ludzi. W trakcie rozmowy weszła do salonu Angela. Ubrana była w koszule nocną, w kolorze rozkwitających lilii. W promieniach światła jakie wpadały do salonu przypominała anioła. Gilgamesz patrzył na Angelę i nie dowierzał temu co widzi. Szybkim spojrzeniem poznałem jego reakcję. Lekko go szturnąłem. Kiedy się ocknął, zrozumiał zaistniałą sytuacje. Zdziwiła się Angela i od razu wbiegła z powrotem do swojej sypialni. Po paru chwilach wyszła z sypialni w różowym szlafroku.
- Witam Was. – powiedziała, dodając –Pan jest … ?
- Gilgamesz - odparł mój przyjaciel – Jestem przyjacielem Dolcetto.
- Dolcetto? – zapytała zaciekawiona – Kim on jest? Czemu macie takie nietypowe imiona?
- Nie posługujemy się imiona oraz nazwiskami czy innymi danymi personalnymi. Posługujemy tylko pseudonimami. Tak nam powiedział ojciec abyśmy się posługiwali. – powiedziałem.
Po paru minutach rozmowy zaprowadziłem swojego przyjaciela do krypty mojej małej twierdzy. Zaprowadziłem do go pomieszczenia, gdzie było małe okienko. Było ono lekko brudne. Pomieszczenie posiadało jeden utwór wentylacyjny. W pomieszczeniu panował półmrok. Kiedy otworzyłem drzwi i gwizdnąłem. Po chwili przybiegła moja chimera. Chimerze nadałem imię Lilith. Połączyłem ją z psa i człowieka. Widać było na ścianach resztki krwi, znaki, kręgi, etc. Gilgamesza zamurowało, stał jak wryty przez piętnaście minut. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Po raz pierwszy udało się stworzyć chimerę mówiąca oraz rozumiejącą ludzką mowę. Z pomieszczenia znajdującego się w piwnicy wylatywało lekko widoczne światło. Lilith leżała na ziemi. Co parę chwil wydawała jakieś odgłosy. Stanęliśmy przed jej głową.
- Co teraz zamierzasz? – spytał Gilgamesz.
- Powiadomię o tym naszego mistrza. – dodałem – Pokażę mu to.
- Kiedy ostatni raz go widziałeś? – zapytał zaciekawiony Gilgamesz.
- Dziś jest szóstego lutego … – zastanawiałem się -… nie widzieliśmy go jakieś 75 lat.
Po raz kolejny zadziwiłem swojego przyjaciela. Nie o wszystkim mu powiedziałem. Nie nadszedł jeszcze czas, bym mógł mu wszystko powiedzieć. Nie chciałem by Gilgameszowi coś się złego stało. Pod koniec naszej rozmowy słyszeliśmy kroki Angeli. Angela schodziła do piwnicy zaciekawiona źródłem nietypowych odgłosów wydobywających się z krypty mojego domu. Kiedy stanęła przed drzwiami zobaczyła przez chwilę przed sobą bramę, która stała sama. Kiedy popchała drzwi zobaczyła Lilith leżącą pomiędzy moim druhem a mną. Wrzasnęła i w miarę szybkim tempem odsunęła się pod ścianę. W jednej chwili zemdlała. Widząc to zaniosłem ją do jej pokoju.

Powrót do góry
Margot
literek


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Pią 18:12, 14 Sie 2009    Temat postu:

Bardzo kiepska polszczyzna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Margot
literek


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Pią 18:24, 14 Sie 2009    Temat postu:

Mam same uwagi krytyczne. Twoje pisanie jest bardzo nieporadne, ubogie, słabe. Mnóstwo błędów gramatycznych i stylistycznych. Opowiadanie nieskończone. Właściwie zawiera samo zawiązanie akcji i nagle urywa się. Pofantazjowałeś trochę, ale jakby bez celu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ovoc_ziemii
nożycoręka


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: ze straganowej półki

PostWysłany: Pią 18:28, 14 Sie 2009    Temat postu:

Od razu mówię, że nie znam się na prozie, jednak mam kilka uwag do tekstu.

Cytat:
Z uważnością rozejrzałem się. Nic ciekawego nie zobaczyłem

Wydaje mi się, że lepiej byłoby zastąpić słowo "uważnością" słowem "z uwagą". Właściwie skasowałabym ten cały, zacytowany fragment.
Nic nie wnosi.

Cytat:
usłyszałem reporterki piękny i sympatyczny głos.
Po paru chwilach patrzyłem na reporterkę.

Pogrubione słowo nic nie wnosi, jakieś pokraczne zdanie Ci wyszło.
Poza tym brzydkie powtórzenie.
Cytat:

Miałem pustkę w głowie.

To miał pustkę czy się zastanawiał?

Cytat:
- Lokalny etyk i filozof. Jego wykłady są ciekawe… – po krótkim namyśle dodała –… oraz wypowiadania się w klarowny i prosty sposób.

Nie powinno być - oraz wypowiada się?

Cytat:
To uczucie po raz pierwszy poczułem od kilkudziesięciu lat.

Poczułem uczucie? Pokracznie nieco.

Cytat:
Ostatni raz to uczucie doznałem podczas poznania mojej żony w 1900 roku, a dziś mamy 1995.

Jeśli już to - tego uczucia.

Cytat:
Od pierwszego wejrzenia spodobała mi się.

Tutaj również nieporadnie. Masz problem z budowaniem zdań.

Cytat:
Po tych słowach uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Nic nie wnosi. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że masz problem z budowaniem zdań. Proponuję nad tym popracować, zwłaszcza nad kolejnością wyrazów.

Cytat:
- Tylko tyle zdołałam wynieść. – zamyślona dodała – Co ja zrobię z resztą swoich rzeczy? Gdzie po nocy znajdę transport?
- Czy mogę spojrzeć na resztę Twoich rzeczy? – dodałem zaciekawiony – Może znajdę sposób na transport Twoich rzeczy.

Powtórzenia i masło maślane.

Cytat:
Chwilę trwała jeszcze rozmowa.

Rozmowa trwała jeszcze chwilę. A właściwie to po co ta wstawka.
Cytat:

Z swej kieszeni

Ze swojej kieszeni.

Cytat:
Z swej kieszeni spodni wyciągnąłem kredę i namalowałem koło, w którym były trzy trójkąty.

Wyciągnąłem ze spodni kawałek kredy i narysowałem koło, otaczające trzy trójkąty.
Po co zaznaczać, że z kieszeni? Przecież wiadomo, że nie z nogawki.
Tekst jest przepełniony taką łopatologią. Dialogi są nudne, za dokładne i niepotrzebne opisy.

Cytat:
„żeby coś zyskać, trzeba coś poświęcić, coś o podobnej wartości”.

żeby coś zyskać, trzeba poświęcić coś o podobnej wartości.

Cytat:
Angeli spadła szczęka oraz upadła na podłogę z wrażenia.

Uśmiałam się, ale mimo wszystko uważam, że to wyrażenie nadaje tekstowi niepotrzebnego komizmu.
Cytat:

Uśmiechnąłem się. Poprosiłem o herbatę. W trakcie picia herbaty powiedziałem to co mogłem.

Powtórzenie.

Cytat:
Wstałem i podszedłem pod okno.

Do okna!

Cytat:
Uczucie ostrożności i ciekawości mieszało się.

Pokraczne zdanie.

Cytat:
Myśl jedna przychodziła do głowy:

Do głowy przyszła mi tylko jedna myśl - Stanowi Alchemicy.
Cytat:

Parę minut trwała rozmowa dotycząca ich. Po rozmowie poprosiłem Angel by poszła ze mną do domu mego.

Po co ta wstawka z czasem rozmowy?
... do mojego domu.
Przyjrzyj się zdaniom, które tworzysz. Wyglądają, jakby były urwane
i brzmią nie po polsku.

Cytat:
Wychodząc z klatki miałem już tylko jedną myśl: „co chcą „oni” ode mnie?”. Wychodząc z klatki schodowej, Stanowi Alchemicy podeszli do mnie, mówiąc:

Powtórzenia.
Tu cudzysłów, tam cudzysłów. Za dużo!

Cytat:
Znakiem ich był medalik, który był zamieszczony w krzyżu.

Powtórzenie.

Cytat:
- Nie posługuje się tym imieniem. – odpowiadając – nie nazywam się tak. Nazywam się Mustang.

Kolejne zdanie nie po polsku plus powtórzenie.

Cytat:
- Musi iść pan nam pomóc. Otrzymaliśmy rozkaz aby się z panem spotkać. Pójdziemy z panem.

Zrezygnuj ze słowa - iść.
Pan, pan, pan... Po co tyle panów?

Cytat:
Myślałem, że co innego chcą.

Myślałem, że chcą czegoś innego.

Cytat:
W drodze do mojego domu powiedzieli co chcieli. Ich prośba dotyczyła dołączenia mojego do ich armii.

Nie po polsku.

Nie będę dalej cytować, ponieważ musiałabym zacytować każde zdanie.
Jak już wspomniałam, masz problem z tworzeniem zdań oraz z podstawami gramatyki języka polskiego. Smutne ale prawdziwe.
Są też błędy interpunkcyjne, ale nie czuję się na siłach, żeby je poprawiać. Zwłaszcza, że nie jestem specem od interpunkcji.
Pamiętaj, aby przed imiesłowami stawiać przecinki.
W tekście wieje nudą. Łopatologia! Wszystko dopowiadasz - połowa tekstu to zdania dotyczące dochodzenia gdzieś, powiedzenia czegoś, zaczęcia i skończenia np. rozmowy. A samej rozmowy nie ma.
Pracuj nad warsztatem koniecznie.

Powrót do góry
Zobacz profil autora
supp
barman


Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 21:50, 14 Sie 2009    Temat postu:

Mnie sie poczatek podobal i mnie nawet zaciekawilo do momentu kiedy stalo sie to wszystko smieszne. Zrezygnowalem, liczylem na cos mniej sajyns fikszyn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ovoc_ziemii
nożycoręka


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: ze straganowej półki

PostWysłany: Pią 22:13, 14 Sie 2009    Temat postu:

Ja na początku myślałam, że to będzie coś filozoficznego. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lawinasquot.fora.pl Strona Główna -> PROZATORIUM Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group