Wysłany: Nie 21:47, 07 Mar 2010 Temat postu: dziki zachód
krew i płyny ustrojowe tańczyły
dookoła kratki odpływowej jak
baletnice, ale nie było aplauzów-
co najwyżej 2 wiadra łez własnych
i jeszcze z pół śliny od plwającego tłumu
powraca w takiej chwili tęsknota za
karym ogierem imieniem Buck i powolnym
odjeżdżaniem w kierunku zachodzącego słońca
szkoda, że już za późno na zabawy w Indian i kowbojów
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach